Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 1. "Kac"

Rano obudziłam się w sypialni rodziców Marcela w samej bieliźnie z potwornym bólem głowy- "Kac" przeszło mi przez myśl. Szybko wyjęłam bluzkę jego taty i założyłam ją, po czym zeszłam na dół, w kuchni zobaczyłam śmiejąca się Alex.
-Hejka. Masz coś na ból głowy ?- zapytałam ziewając.
-Marcel !- Wrzasnęła, a chłopak błyskawicznie pojawił się w drzwiach.
-Ciszej, na Boga !- powiedziałam na tyle głośno na ile byłam w stanie.
-Masz coś na ból głowy ?- Zapytała i słodko się do niego uśmiechnęła, miałam ochotę się wyrzygać.
-Jasne- powiedział i wyjął pudełko Apapu z szafki, po czym mi je podał.
-Dzięki- powiedziałam cicho i zaczęłam mocować się z pudełkiem.
-Karateka, a z pudełkiem ma problem- Marcel wyjął mi pudełko z rąk i zręcznie wyjął tabletkę, po czym podał mi ją.
-Dwie- powiedziałam, a on ze zdziwioną miną dał mi jeszcze jedną pastylkę. Chwilę później popijałam je wodą, którą wcześniej przygotowałam.
-Kiedy jedziemy ?- Zapytała energicznie Alex, skąd ona po takiej imprezie wzięła tyle energii ?
-Jak znajdę swoje ciuchy- odpowiedziałam i zaczęłam masować dalej bolące skronie.
-Są w pokoju Marcela- odpowiedziała, a ja znudzona poszłam schodami na górę. Na górnym holu spojrzałam na zegarek, godzina 12:30- szybko uwinęli się ze sprzątaniem. Wparowałam do pokoju chłopaka, moje ubrania odnalazłam od razu- leżały złożone na komodzie. Trudno było ich nie zauważyć bo w całym pokoju panował brud- albo po prostu skomplikowany porządek po mojej imprezie urodzinowej. To był najlepszy prezent na urodziny jaki mogłam sobie wymarzyć. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół, gdzie właśnie Alex migdaliła się z Marcelem.
-Eghem, mam się rozpłakać ? to straszne, że się rozstajecie. Cześć Marcel, dzięki za niesamowitą imprezę- powiedziałam głośno, a Alex wzięła jeszcze swoją torbę z krzesła i razem ze mną poszła. Gdy już siedziałyśmy samochodzie Alex głośno westchnęła.
-No pięknie, pierwszy kac w wieku osiemnastu lat. Sarah do Ciebie dzwoniła ?- Zapytała zupełnie zmieniając temat.
-Nie wiem. Pieprzyć ją. Zrezygnowałam dla niej z być może miłości mojego życia, a jak mi się odwdzięczyła ? Teraz są razem, pieprzyć oboje- odpowiedziałam jej i głośno prychnęłam.
-W końcu to również jej urodziny, może ty zadzwonisz ?- Zapytała z nadzieją, ale moje spojrzenie wszystko rozwiało.- Jak dzieci...
-Hamuj się- odpowiedziałam i wytknęłam jej język, proszki chyba zaczęły działać.
-Jak się podobała impreza ?- zapytała i wyszczerzyła do mnie zęby w uśmiechu, szybko odwzajemniłam gest.
-Bardzo, chociaż z przykrością muszę przyznać, że połowy nie pamiętam- odpowiedziałam, a ona wybuchła śmiechem.
-Więc nie pamiętasz jak całowałaś się z Kubą ?- Zapytała, a ja spojrzałam na nią z mieszanką strachu i obrzydzenia.
-Co ? To ma być jakiś głupi żart ? Przystawiałam się do niego ?- Zapytałam z wyczuwalny, strachem w głosie.
-A żeby tylko- odpowiedziała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie powiem, lubię Kubę, a bez przesady. Jest to mój przyjaciel, ale nic poza tym. Chociaż muszę się szczerz przyznać, że już parę razy się przyłapałam   jak nie mogłam zasnąć bo o nim myślałam.
-Wjeżdżamy do KFC ?- Zapytała Alex żywo, zawsze się ożywiała gdy chodziło o jedzenie.
-HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, nie. Nie chce mi się jeść i mam kaca. Chcesz mnie zabić ?- Zapytałam, a ona potwierdziła przerażającym mnie śmiechem.
-Okay, jak chcesz. Ja idę- powiedziała i wyszła z samochodu. Nie chciałam sama siedzieć, więc wyszłam za nią co ona skomentowała jedną, aczkolwiek trafną uwagą "Wiedziałam". Zapowiadał się długi, bardzo długi poranek.
---
Opinie zostawiajcie w komentarzach :).
J.xx



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz