Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 8 "Powrót do przeszłości"

Siedziałam przy biurku i przeglądałam spis książek na uniwersytet. Wszystko będzie mnie kosztować straszne pieniądze. Spojrzałam na zegarek, okazało się, że jest parę minut po 18. Wstałam jak oparzona, ubrałam jeansy, bluzkę z logiem Realu Madryt i trampki (klik). Nie miałam pojęcia, że można się tak zaczytać i kompletnie stracić poczucie czasu. W drodze na stadion- którą oczywiście pokonywała pieszo- ktoś mnie zaczepił.
-Witaj- usłyszałam wesoły głosik przy uchu. Aron zrównał się ze mną tak cicho, że gdyby się nie odezwał pewnie nawet nie zauważyłabym jego obecności.
-Jak długo idziesz obok mnie ?- Zapytała nie patrząc na chłopaka, co widocznie go nie zadowoliło.
-A może by tak jakieś: "Witaj Aron ! Jak się masz ?" albo "Siema, długo Cię nie wi..."- pod wpływem mojego spojrzenia skończył, jednak ewidentnie wygrał gdyż na niego spojrzałam.- Nie, chwilę. Czemu musisz lubić piłkę nożną ? Musiałem wydać kupę kasy, żeby wykupić miejsce obok Ciebie.
-Co ?- Zapytałam ze zdziwieniem nie zatrzymując się, byłam już spóźniona.
-Doszłaś do siebie ? A i słyszałem, że przyjęli Cię na NUIE, gratulację- powiedział i posłała mi buziaka. Na ten gest wybuchłam gromkim śmiechem.- Zawsze wiedziałem jak Cię rozbawić- dopowiedział i pokazał mi język.
-A więc pomimo tego, że na Ciebie nakrzyczałam i nie zostawiłam na Tobie suchej nitki i tak mnie szpiegujesz ?- Zapytałam i posłałam mu jeden z moich nielicznych uśmiechów.
-Tak, coś w tym stylu. Naprawdę musisz iść na ten mecz ?- Zapytał i swoim zachowaniem pokazał, że będzie to dla niego istną męczarnią.
-Ja muszę, ty nie- powiedziałam i weszłam na stadion*, a Aron za mną.
-Musimy porozmawiać- powiedział, a ja wbiegłam na trybuny nie słuchając go. Wreszcie byłam tam, gdzie było moje miejsce- na Santiago Bernabeu, przy innych kibicach, przy Realu Madryt.
*
Mecz wygrali Królewscy 3:2, euforia na stadionie była niesamowita. Z początku przegrywaliśmy 2:0, po golach napastnika z Atletico, później gola strzelił Ronaldo, Di Maria, a decydującego w ostatniej akcji Marcelo. Czułam się niezwykle, szczęście brazylijskiego obrońcy było niezwykłe, nasza drużyna miała szczęście, że trener wypuścił go w podstawowym składzie. Nawet nie zauważyłam, że Arona nie było przy mnie. Po 2 piwach ruszyłam w stronę domu Alvaro- mojego hiszpańskiego kompana z meczów. W połowie drogi dorwał mnie nie kto inny jak...
-Idziemy, musimy porozmawiać- powiedział spokojnie,
-Musimy to świętować zwycięstwo Realu- wybełkotałam po czym zemdlałam.
*
Rano obudziłam się w łóżku, obok na krześle drzemał Aron. 
-Co się sta... Ach, to... Wczoraj przegięłam, prawda ?- Zapytałam, a on pokiwał głową. Obudziłam się z kacem.
-Potrzebujemy Cię, pomożesz ?- Zapytał.
Milczałam.

*Uznałam, że zbyt nudne dla Was będzie czytanie o wszystkich procedurach związanych z wejście itp., więc ich nie opisałam :)
----
Mam nadzieję, że wybaczycie dłuższą nieobecność, jednak nowy rozdział pojawi się w czwartek bądź dopiero w niedzielę- powód ? 14/15 jadę na Mazury ! Mazury, Hej !
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz