Łączna liczba wyświetleń

piątek, 31 maja 2013

LIEBSTER AWARD

A więc zostałam nominowana do Liebster Award. Jest to uznanie innego bloggera- coś jak nagroda za dobre prowadzenie bloga czy coś. Po odebraniu nominacji odpowiadasz na 11 pytań, a następnie ty nominujesz 11 blogów -informujesz o tym ich założycieli- i zadajesz im 11 pytań. Nie można nominowac bloga, który cię nominował :D

Nominowała mnie: Kaczką Jestem- Oktawia. Dziękuję :D

Odpowiedzi:
1. Jak masz na imię ?
Julia- na drugie.

2.Kiedy się urodziłaś ?
18 czerwca.

3. Za co lubisz 1D ?
Lubię ich piosenki, ale nie jestem wielką fanką. 

4. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
Dziennikarką sportową, pisarką  fotografem.

5. Ulubiony film ?
Nie mam jednego- cała seria X-menów i Igrzyska Śmierci.

6. Ulubiona piosenka ?
Maroon 5- Daylight

7. Co lubisz jeść ?
Nabiał.

8. Z jakiego województwa jesteś ?
Pomorskie <3.

9. Jaki jest Twój ulubiony kolor ?
Nie mam jednego+ czarny, biały i zielony.

10. Jakie jest Twoje marzenie ?
Pojechać na mecz Realu Madryt i studiować na ASP w GD.

11. Długo prowadzisz swojego bloga ?
Od połowy kwietnia.


Moje nominacje:

Wiem, że powinno być 11, ale ja tyle nie mam :D

Pytania:
1. Jak masz na imię ?
2. Co było Twoją inspiracją- temat bloga- ?
3. Ulubiona książka ?
4. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół ?
5. Ulubiony kolor ?
6. Jakie jest Twoje marzenie ?
7. Ulubiony sport ?
8. Ulubiony sportowiec ?
9. Jaki jest Twój kolor oczu ?
10. Ulubione zajęcie ?
11. Ulubione danie ?

J.xx


sobota, 25 maja 2013

Rozdział 7 "-Potrzebuję czasu. -Ale go nie mamy, lepiej się pośpiesz. Przekręć wskazówki za zegarze czy coś"

-Aron, co ty tu robisz ?!- Zapytałam podniesionym głosem. Odłożyłam bilet na biurko i usiadłam na krześle.
-Musisz nam pomóc, masz niezwykły dar. Potrzebujemy Cię- powiedział i spojrzał na mnie oczami, które były przepełnione bólem.
-Potrzebuję czasu.
-Ale go nie mamy, lepiej się pośpiesz. Przekręć wskazówki na zegarze czy coś- odpowiedział i spojrzał na mnie lekceważąco.
-Nie rozumiesz, prawda ? Właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu, dowiedziałam się, że moja siostra jest jakimś złym demonem i cały czas na mnie poluje. Całe moje życie to kłamstwo ! Wszystko było dobrze, nie utrzymywałam kontaktu z siostrą, a Alex żyła, tylko ona. Cała moja rodzina nie żyje. Nagle pojawiasz się TY ! Wszystko zniszczyłeś, przez Ciebie nic mi nie zostało. Nie możesz oczekiwać, że od razu po śmierci przyjaciółki, którą traktowałam jak siostrę się uśmiechnę i powiem: "Chodźmy zabić moją siostrę ! W końcu jest zła". Nie rozumiesz, prawda ? Nie masz pojęcia jak to jest stracić, kogoś kto był twoim całym światem, kto był twoim światełkiem w tunelu, kto był Twoją tratwą i dobrą wróżką. Kogoś kto zawsze był z Tobą, nigdy Cię nie zostawił i nie odwrócił się chociaż stało by się nie wiadomo co. Kogoś kto kochał Cię za to jakim jesteś, kogoś komu nie przeszkadzały Twoje wady i nie kazał Ci się zmieniać. Kogoś dla kogo ty byłaś całym światem. On odchodzi, a co najgorsze on umiera. Nie odchodzi, nie porzuca Cię za jakiś błąd i nie masz świadomości, że żyje, że jest gdzieś i ma się dobrze, że znalazł kogoś tak ważnego dla siebie jak on był dla Ciebie. Wiesz, masz świadomość, że już nigdy nie usłyszysz jego głosu,  jak się śmieje, jak Cię pociesza i wtedy uświadamiasz sobie, że to już koniec. Że już nigdy nie da Ci bezużytecznego prezentu, że już nigdy nie pokłóci się z Tobą i nigdy nie trzaśnie drzwiami. Wtedy uświadamiasz sobie, że Twoje życie właśnie straciło sens. Tyle tylko, ze ty nic nie rozumiesz. Przyszedłeś do mnie i jak gdyby nigdy nic powiedziałeś, że ona umarła. Nawet nie masz pojęcia jakie to było... Nie ważne- otarłam łzy, które pociekły po mojej twarzy.- Wyjdź i nie wracaj. Mam Cię dość, nie chce Cię już więcej widzieć. Jeżeli będę gotowa Wam pomóc to Cię znajdę.
Po tych słowach, bez słowa wyszedł i tyle go widziałam- przynajmniej na razie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Właśnie wszystkie bolesne, a raczej związane z Alex powróciły. Doskonale znałam to uczucie, kiedy wszystkie wspomnienia ze straconą osobą powracają, a ty masz pewność, że już niczego z nią nie przeżyjesz. Podciągnęłam kolana pod głowę i oparłam się o zimną ścianę. Szybko ściągnęłam spodnie i rzuciłam na podłogę, podobnie zrobiłam z bluzką i gumką do włosów. Szeroko otworzyłam oczy- wiedziałam, że tej nocy już nie zasnę.
*
Zeskoczyłam z łóżka gdy tylko pierwsze promienie słońca wejrzały do mojej sypialni. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i w samym szlafroku i ręczniku na głowie poszłam do kuchni. 
-Marcel, co ty tu robisz ?- Zapytałam, ponieważ chłopak siedział przy blacie i pił kawę.
-Przyszedłem dać Ci to- powiedział i dał mi kopertę. Jak się domyśliłam to było zaproszenie na pogrzeb, miał się odbyć w niedzielę, o 12 w Kościele pod wezwaniem św. Jacka. 
-Dzięki- powiedziałam i poszłam do pokoju się ubrać (klik). Usiadłam przy biurku i otworzyłam laptopa. Sprawdziłam i o mało nie krzyknęłam z radości (byłam w żałobie, a w kuchni siedział Marcel). Przyjęli mnie na studia ! Będę mogła studiować dziennikarstwo ! Pomyślałam, że mama, tata i Alex byli by ze mnie dumni, w końcu to najlepszy uniwersytet w całej Hiszpanii ! 
----
Kolejny rozdział wkrótce ! Opinie zostawiajcie w komentarzach. Za ewentualne błędy ortograficzne z góry przepraszam <3

J.xx

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 6 "Całe moje życie było kłamstwem, a ty oczekujesz ode mnie spokoju ? Chyba kpisz."

-Co ona zrobiła ?!- Zapytałam podnosząc głos, miałam tego dość ! Był jedyną osobą, która mogła mi coś powiedzieć, a on przez cały czas milczał.
-To była czarna magi, albo coś  w tym rodzaju- powiedział od niechcenia i usiadł na łóżku obok mnie.
-To znaczy, że ja też umiem czarować ?- Zapytałam z satysfakcją w głosie, to by było super !
-Nie, ale wszystkiego mogła byś się nauczyć. Patrz- powiedział i w jednej chwili "wyczarował", a może raczej wyjął kulę ognia i obracał ją w dłoniach. Po chwili złożył dłonie i ogień zniknął.
-Wow, naucz mnie- "poprosiłam". Nie byłam przyzwyczajona, że dostaję to co chcę, ale potrafiłam o to zawalczyć.
-Potrzeba do tego wielogodzinnej pracy, wytrwałości, precyzji i czasu. Nie masz ani jednego z nich- powiedział, a ja spojrzałam na niego jednym z moich złowieszczych spojrzeń.
-Czy to się powtórzy ? To ważne, bo niedługo wróci Alex i zacznę szkołę. Nie wiem czy mogę zostawić dom bez opieki... Zaraz co się stało ?- Zapytałam, gdy na wspomnienie o Alex zaczął nerwowo drapać się po głowie.
-Ona... nie żyje- ledwo wypowiedział te słowa, a zaszokowana siedziałam na podłodze. Alex, nie żyje ?
-Chyba kpisz, kurwa.- Przeklęłam i ze łzami w oczach spojrzałam w jego stronę. Przecząco pokręcił głową- Wyjdź.
Rozkazałam, a on spełnił moje polecenie. Oparłam się plecami o ścianę, podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam płakać. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.
Teraz cierpiałam, cierpiała tak strasznie jak jeszcze nigdy. W życiu straciłam już naprawdę wiele osób- całą rodzinę.  Nawet nie zapytałam kto i jak ją zabił. Byłam zdenerwowana i roztrzęsiona. Po chwili zasnęłam, poczułam jak moje powieki powili się zamykają.
*
Obudziłam się w niewiarygodnie niewygodnej pozycji- leżałam zwinięta w kłębek na ziemi. Szybko, aczkolwiek z bólem wstałam, wyjęłam ubrania z szafy i raźnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Skorzystałam z prysznica, zmyłam z siebie wszystkie nie przyjemne wspomnienia. Dokładnie wytarłam każdą część mojego ciała po czym ubrałam się i pomalowałam (klik). W dalszym ciągu nie mogłam się pogodzić ze śmiercią Aleź, więc wzięłam oszczędności, które co prawda miały być na wspólne wakacje w Londynie, ale teraz już nic nie miało sensu. Zbiegłam po schodach na klatce schodowej i ruszyłam w stronę stadionu. Postanowiłam zaszaleć i kupić wejściówkę VIP na mecz Realu Madryt z Athletic Bilbao. Spotkanie miało się odbyć za dwa dni, więc liczyłam, że wszystkie bilety nie zostały jeszcze wykupione. 
-Wejściówkę VIP na mecz Realu Madryt z Athletic Bilbao- powiedziałam, a młody kasjer spojrzał na mnie wielkimi, czarnymi oczami.
-100 Euro- powiedział, a ja bez słowa podałam mu sumę. Chwilę później podał i bilet, a ja podziękowałam i ruszyłam w prawo.  Chwilę później byłam na mieście, szybko znalazłam naszą ulubioną knajpkę- "Manekin". Usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam przeglądać kartę dań. W końcu zdecydowałam się na naleśniki z cytrusami i koktajl wiśniowy.
*
Moje dość oryginalne śniadanie zjadłam z prędkością światła. Zapłaciłam i wróciłam do mieszkania, ku mojemu zaskoczeniu nie było puste.
----
Przepraszam, za długą nie obecność :D Kolejny rozdział wkrótce <3 ! Liczę na komentarze ! :)
J.xx

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 5 "Pytania i odpowiedzi"

-Co tu robisz ?- Zapytałam chłopaka, a on wygodniej usiadł na parapecie.
-Chciałem zobaczyć jak zareagujesz- odpowiedział i uśmiechnął się.
-Co ja mam teraz z tym zrobić ?- Zapytałam Aron podniesionym głosem.
-Spokojnie, według mnie absolutnie nic. Możesz udawać, że zrobiłaś tatuaże henną. Zniknie Ci to za równo miesiąc- poinformował mnie chłopak. Zdenerwowana usiadłam na łóżku i głośno wypuściłam powietrze.
-To wszystko nie ma sensu, dlaczego akurat teraz wszystko się wydało ?- Zapytałam i spojrzałam prostu w jego kamienne oczy. Aron był niezwykły, nic nie można było wyczytać z jego twarzy, zawsze miała taki sam wyraz, chyba, że celowo pokazywał emocje, co nie zdarzało się często. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ufałam Aronowi, i gdzieś już go widziałam, ba !, ja go znam, tylko nie mam pojęcia skąd.
-Ponieważ dorosłaś, jeżeli liczyć twój wiek skalą elfów, to wczoraj obchodziłaś swoje setne urodziny !- Powiedział, a ja spojrzałam na niego z niedowierzeniem.
-Nie, to nie może być prawda. Nie mogę być elfem, i niby dlaczego Sarah ma być zła ? To wszystko jest nieprawdą !- Wykrzyczałam i z całej siły kopnęłam plecak,, który miałam na obozie.
-Uspokój się- powiedział Aron, po czym policzyłam do 10 i usiadłam na łóżku.
-Łatwo Ci mówić- odburknęłam.
-Nie prawda, wszyscy mamy problemy z opanowaniem. Jeszcze jedna sprawa, Sarah się z tobą kontaktowała ?- Zapytał, a ja zaprzeczyłam. Cicho zaklął w jakimś innym języku.
-O co chodzi ?- Zapytałam zdenerwowana, o co mu chodziło ? Na co mu moja cholerna siostra ?
-Nic, muszę lecieć. Do zobaczenia !- Krzyknął i wyskoczył przez okno. Nie miałam pojęcia jak to robił, ale za każdym razem wychodził bez szwanku. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Błyskawicznie wstałam i pobiegłam otworzyć.
-Hej Sarah, co tu robisz ?- Zapytałam, a ona z uśmiechem wyminęła mnie w drzwiach z zaczęła zdejmować buty. Pytająco na nią spojrzałam.
-Jesteś sama w domu ?- Zapytała, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym co powiedział Aron, o tym, że Sarah jest zła. Wtedy zauważyłam jej czarne, kruczoczarne bransoletki na jej nadgarstkach, nagle zaczęłam brać chłopaka na poważnie, ściągnęłam czapkę i zasłoniłam nią nadgarstki.
-Tak, ale Alex powinna zaraz wrócić, o co chodzi ?- Zapytałam lekko zdenerwowana.
-Zaczęłam za tobą tęsknić- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-Może się czegoś napijesz ? Chodź do środka- zaprosiłam siostrę. Wszystko we mnie krzyczało, a ja miałam ochotę wywalić ją za drzwi i wrzasnąć "Kłamczucha !". Jednak nie miałam pojęcia co mogą zrobić złe elfy. Rozmawiamy pijąc herbatę, nagle przypomina mi się pytanie, które zadał mi Aron.
-A właściwie to gdzie teraz mieszkasz ?- Zapytałam, a ona nerwowo podrapała się w głowę.
-U rodziców Jasia. Ulica Kamorow 9/6- odpowiedziała z uśmiechem.
-Nie kłam, Jasiek mieszkał gdzie indziej. Wiem, że jego rodzice nigdzie się nie przeprowadzili, ponieważ 3 lata temu zmarli !- Wykrzyczałam jej w twarz, straciłam  nad  sobą panowanie. Nagle coś zaczęło dusić mnie w płucach, a Sarah znikła pod osłoną czarnego dymu. Zaczęłam kaszleć, gdy nagle ktoś wlał mi parę kropel jakieś ciepłego płynu do ust. Połknęłam, chociaż był niesamowicie gorzki, już po chwili kaszel ustał.
-Aron, co ty tu robisz ?- Zapytałam, gdy już usiadłam na kanapie i spojrzałam na niego pytająco.
-Jak Ci powiem, to się przerazisz- powiedział, a ja udałam obrażoną i odwróciłam się do niego plecami.- Niech będzie, śledziliśmy Sarah, a ona zaprowadziła nas pod twój dom. Pozwoliłem sobie wejść i podsłuchiwać. Dzięki, że próbowałaś- powiedział, a ja się do niego przytuliłam.
-Co to było, to czego użyła Sarah ?- Zapytałam, a on momentalnie wstał. Zaczął się nerwowo przechadzać i był jakby nie obecny. Było widać, że bije się z myślami- nie wiedział czy może mi coś powiedzieć, może według niego nie jestem godna zaufania ? Milczał.
----
Proszę. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Następny rozdział wkrótce ! Opinie zostawiajcie w komentarzach. Za ewentualne błędy ortograficzne, przepraszam :)
J.xx

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 4 "Aron"

-Francesca ?- Zapytał blondyn, a ja usiadłam na krześle przy biurku, w bezpiecznej odległości.
-Tak, co robisz w moim pokoju ?- Zapytałam zdezorientowana tą sytuacją. Wiedziałam, że coś wisi w powietrzu, ale to była lekka przesada.
-Czekałem na Ciebie- odpowiedział tajemniczo i usiadł na łóżku. Sięgnęłam po telefon, wtedy zareagował.- Zaczekaj, zanim zadzwonisz po policję, to ważne.
-Jaką mogę mieć pewność, że do tego czasu mnie nie zabijesz ?- Zapytałam podejrzliwie. Owszem, wzbudzał zaufanie, ale powinnam być ostrożna.
-Niby czym miałbym Cię zabić ?- Zapytał ironicznie, wtedy zauważyłam łuk i kołczan w rogu pokoju.
-Łukiem, który rzuciłeś z róg pokoju- odpowiedziałam i zanim zdążyłam zareagować broń leżała już u moich nóg.
-Teraz mi wierzysz, że nie mam zamiaru Cię zabić ?- Zapytał, a ja przytaknęłam.
-Dalej nie wiem jak masz na imię- powiedziałam, a on wygodniej usiadł na łóżku.
-Aron, mogę już mówić ?- Zapytał lekko poirytowany, szybko przytaknęłam.- Musisz wrócić ze mną do Paryża, pamiętasz co się stało kiedy byłaś tam ostatnio ? Księżniczko, wiesz, że jesteś nam potrzebna- przemówił niemal błagalnym tonem Aron.
-Księżniczko ? Paryż ? Co mam kurwa pamiętać ? Nigdy w życiu nie byłam we Francji. Czy to ma być jakiś  głupi żart ? Może jeszcze zaraz mi powiesz, że jestem księżna czy królową elfów albo wróżek ?! Pan się z psychiatryka urwał ?- Zapytałam, a właściwie wykrzyczałam i zmęczona usiadłam na krześle. Nie wiem dlaczego, ale byłam wyczerpana.
-Francesca, posłuchaj mówię poważnie. Po co miałbym kłamać ?- Zapytał, a ja głośno wypuściłam powietrze.
-Nie mam pojęcia ! Wynoś się z mojego pokoju, już !- Wykrzyczałam i rzuciłam łuk oraz kołczan w jego stronę.
-Wyjdę tylko pamiętaj, że jesteś elfem. W zależności od tego w którym miesiącu się urodziłaś będzie zależeć  kolor miejsce znamion, które przypominają w twoim przypadku bransoletki. Urodziłaś się w sierpniu, więc twoje znamiona będą przypominać bransoletki, które będziesz miała na nadgarstkach. Będą one koloru oceanu. Jest tylko jedna rzecz o którą muszę Cię prosić. nikomu nie możesz powiedzieć, że dzisiaj tu byłem, a już szczególnie Sarah, ona nie jest elfem, w każdym razie nie jestem dobrym elfem. Wszystko zaczęło się dzisiaj, maszyna już ruszyła- powiedział i zniknął. Jedyny  ślad jaki po sobie pozostawił to fiolka z błękitnym płynem na moim biurku. Nie miałam pojęcia do czego służy, więc po prostu tego nie dotykałam. Podenerwowana szybkim krokiem poszłam do toalety, gdzie wzięłam prysznic i załatwiłam wszystkie sprawy związane z toaletą wieczorną, po czym zakopałam się pod kołdrą. Długo jeszcze nie mogłam zasnąć, moje myśli nie dawały za wygraną- ciągle myślałam o Aronie. Ten niezwykły chłopak, na oko co najwyżej 20 letni o oczach szarych, jakby pustych, widocznie czegoś im brakowało, brakowało im blasku. Jego blond włosy, tak nienaturalnie błyszczące i długie związane w kok. Ta cała sytuacja nie dawała mi spokoju. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, przewracałam się z boku na bok usiłując zapomnieć o Aronie- niestety bezskutecznie. Gdy pierwsze promienie słońca wpadły do mojego pokoju, błyskawicznie zeskoczyłam z łóżka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się (klik), po czym przejrzałam się w lustrze. Nagle zaczęły swędzieć mnie nadgarstki, w lustrze zobaczyłam na nich grube, błękitne (a dokładniej koloru oceanu) bransoletki, których nie dało się zmyć ani zdrapać- to była moja skóra. Nie mogłam uwierzyć, że Aron mówił prawdę. Nagle obróciłam się i zobaczyłam chłopaka siedzącego na moim parapecie, jego mina mówiła "A nie mówiłem ? Było trzeba mi uwierzyć !".
----
4 rozdział <3 Mam nadzieję, że się Wam podoba- opinie w komentarzach ! Za wszystkie błędy ortograficzne przepraszam. Następny wkrótce !
J.xx

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 3 "Randka"

"Co powiesz na 15:30 ?" dostałam wiadomość od Sarah, błyskawicznie odpisałam- "Nie ma sprawy. Pod "Mia bien" ?" zaproponowałam tą restaurację, ponieważ jak byłyśmy małe chodziłyśmy, razem z tatą... "Okay, do zobaczenia, kochania ;* !" napisała moja kochana siostrzyczka. Błyskawicznie przekazałam tę wiadomość Kubie, odpisał tylko krótkie i treściwe OK. Siedziałam i wpatrywałam się w ścianę, zaczęłam się zastanawiać, jak ja przeżyję na tej "randce" z tym cholernym kacem ? Około 14 doszłam si siebie, pomimo lekkich bólów głowy postanowiłam przygotować się do wyjścia ubrałam się (klik- bez plecaka). umalowałam rzęsy i użyłam jednej z mojej kolekcji kredek do oczu- fioletowej. O 15:00 Marcel krzyknął do mnie, że mam gościa, szybko zbiegłam i zobaczyłam Kubę. Rzuciłam  mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-Ja na Twoim miejscu już bym zaczęła- powiedziałam i dałam mu sójkę w bok, odwzajemnił gest. W dobrym humorze ruszyliśmy do restauracji. Po drodze dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się, niestety na miejscu czekała już Sarah.
-Cześć, stęskniłam się !- Krzyknęła gdy mnie zobaczyła i rzuciła mi się na szyję. Po chwili przestała mnie tulić i stanęła obok Jaśka.
-Cześć Sarah, siema Jasiek*- przywitałam ich chłodno. Chłopak uśmiechnął się, ale nie odwzajemniłam uśmiechu, zbyt dużo przez niego wycierpiałam. Weszliśmy i zajęliśmy miejsca przy czteroosobowym stoliku przy oknie. Głośno wypuściłam powietrze i szeroko się uśmiechnęłam. Cały czas rozmawialiśmy o jakiś pierdołach, ani razu nie wspomniałam o Ciotce Anabel. Po jakimś czasie odezwał się mój telefon- zabrzmiała piosenka The Stiff Dylans Ultraviolet. Błyskawicznie odebrałam i wyszłam korzystając z chwili spokoju.
-O co chodzi Alex ?- Zapytałam z ulgą i zdenerwowaniem jednocześnie.
-Jak Ci idzie ?- Zapytała ze śmiechem w głosie.
-Nawet mnie nie denerwuj. Za chwile zwariuje. Ile można udawać ?- Zapytałam z irytacją.
-Zależy jak dobrze Ci idzie. Ale nie to chciałam. Gdzie są moje czarne szorty ?- Zapytała, a ja nerwowo się uśmiechnęłam.
-Mówisz o tych z ćwiekami ?- Zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam o które jej chodzi.
-A czy mam jakieś inne ?- Zapytała z lekko irytacją  w głosie.
-Nie bocz się, musiałam jakoś wyglądać. Powodzenia- powiedziałam i rozłączyłam się. Raźnym krokiem i z uśmiechem na twarzy ruszyłam do stolika. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, ale okazało się, że już 17:00 !
-Przy dobrej zabawie czas szybko leci- powiedziałam i z uśmiechem ( i oczywiście Kubą) wyszłam z restauracji zostawiając ich w środku. Miałam serdecznie dość tej dziewuchy. Rozmawiając się i śmiejąc Kuba odprowadził mnie pod samo mieszkanie. Na pożegnanie uściskaliśmy się, a ja biegiem ruszyłam na samą górę. Drzwi były zamknięte więc wyjęłam z kieszeni klucze i delikatnie przekręciłam je w drzwiach, tą samą czynność wykonałam już po drugiej stronie. Czułam się nieswojo, coś było nie tak, tylko nie miałam pojęcia co. Zdenerwowana przebrałam się w coś wygodniejszego (klik) i usiadłam przed telewizorem, wcześniej okrywając się kocem. Nie wiem dlaczego ale nagle w mieszkanku zrobiło się lodowato. Po chwili namysłu wybór padł na film pt. "Avengers".  Po półtorej godzinie film się skończył, pomimo wczesnej godziny (19:00) głośno ziewnęłam i energicznym krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Po chwili otworzyłam drzwi i zobaczyłam blondwłosego mężczyznę siedzącego an moim łóżku, odruchowo pisnęłam, a on stanął na równe nogi.

Przypisy:
* Jasiek, chłopak Sarah to nie kolega Kuby (wystąpił w McDonald w 2 rozdziale). Chłopak z prologu.
----
Mam nadzieję, że podobał Wam się ten rozdział - Opinie zostawiajcie w komentarzach. Za wszystkie błędny ortograficzne przepraszam. Następny rozdział wkrótce ! ;)
J.xx