Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 4 "Aron"

-Francesca ?- Zapytał blondyn, a ja usiadłam na krześle przy biurku, w bezpiecznej odległości.
-Tak, co robisz w moim pokoju ?- Zapytałam zdezorientowana tą sytuacją. Wiedziałam, że coś wisi w powietrzu, ale to była lekka przesada.
-Czekałem na Ciebie- odpowiedział tajemniczo i usiadł na łóżku. Sięgnęłam po telefon, wtedy zareagował.- Zaczekaj, zanim zadzwonisz po policję, to ważne.
-Jaką mogę mieć pewność, że do tego czasu mnie nie zabijesz ?- Zapytałam podejrzliwie. Owszem, wzbudzał zaufanie, ale powinnam być ostrożna.
-Niby czym miałbym Cię zabić ?- Zapytał ironicznie, wtedy zauważyłam łuk i kołczan w rogu pokoju.
-Łukiem, który rzuciłeś z róg pokoju- odpowiedziałam i zanim zdążyłam zareagować broń leżała już u moich nóg.
-Teraz mi wierzysz, że nie mam zamiaru Cię zabić ?- Zapytał, a ja przytaknęłam.
-Dalej nie wiem jak masz na imię- powiedziałam, a on wygodniej usiadł na łóżku.
-Aron, mogę już mówić ?- Zapytał lekko poirytowany, szybko przytaknęłam.- Musisz wrócić ze mną do Paryża, pamiętasz co się stało kiedy byłaś tam ostatnio ? Księżniczko, wiesz, że jesteś nam potrzebna- przemówił niemal błagalnym tonem Aron.
-Księżniczko ? Paryż ? Co mam kurwa pamiętać ? Nigdy w życiu nie byłam we Francji. Czy to ma być jakiś  głupi żart ? Może jeszcze zaraz mi powiesz, że jestem księżna czy królową elfów albo wróżek ?! Pan się z psychiatryka urwał ?- Zapytałam, a właściwie wykrzyczałam i zmęczona usiadłam na krześle. Nie wiem dlaczego, ale byłam wyczerpana.
-Francesca, posłuchaj mówię poważnie. Po co miałbym kłamać ?- Zapytał, a ja głośno wypuściłam powietrze.
-Nie mam pojęcia ! Wynoś się z mojego pokoju, już !- Wykrzyczałam i rzuciłam łuk oraz kołczan w jego stronę.
-Wyjdę tylko pamiętaj, że jesteś elfem. W zależności od tego w którym miesiącu się urodziłaś będzie zależeć  kolor miejsce znamion, które przypominają w twoim przypadku bransoletki. Urodziłaś się w sierpniu, więc twoje znamiona będą przypominać bransoletki, które będziesz miała na nadgarstkach. Będą one koloru oceanu. Jest tylko jedna rzecz o którą muszę Cię prosić. nikomu nie możesz powiedzieć, że dzisiaj tu byłem, a już szczególnie Sarah, ona nie jest elfem, w każdym razie nie jestem dobrym elfem. Wszystko zaczęło się dzisiaj, maszyna już ruszyła- powiedział i zniknął. Jedyny  ślad jaki po sobie pozostawił to fiolka z błękitnym płynem na moim biurku. Nie miałam pojęcia do czego służy, więc po prostu tego nie dotykałam. Podenerwowana szybkim krokiem poszłam do toalety, gdzie wzięłam prysznic i załatwiłam wszystkie sprawy związane z toaletą wieczorną, po czym zakopałam się pod kołdrą. Długo jeszcze nie mogłam zasnąć, moje myśli nie dawały za wygraną- ciągle myślałam o Aronie. Ten niezwykły chłopak, na oko co najwyżej 20 letni o oczach szarych, jakby pustych, widocznie czegoś im brakowało, brakowało im blasku. Jego blond włosy, tak nienaturalnie błyszczące i długie związane w kok. Ta cała sytuacja nie dawała mi spokoju. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, przewracałam się z boku na bok usiłując zapomnieć o Aronie- niestety bezskutecznie. Gdy pierwsze promienie słońca wpadły do mojego pokoju, błyskawicznie zeskoczyłam z łóżka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się (klik), po czym przejrzałam się w lustrze. Nagle zaczęły swędzieć mnie nadgarstki, w lustrze zobaczyłam na nich grube, błękitne (a dokładniej koloru oceanu) bransoletki, których nie dało się zmyć ani zdrapać- to była moja skóra. Nie mogłam uwierzyć, że Aron mówił prawdę. Nagle obróciłam się i zobaczyłam chłopaka siedzącego na moim parapecie, jego mina mówiła "A nie mówiłem ? Było trzeba mi uwierzyć !".
----
4 rozdział <3 Mam nadzieję, że się Wam podoba- opinie w komentarzach ! Za wszystkie błędy ortograficzne przepraszam. Następny wkrótce !
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz