Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 6 "Całe moje życie było kłamstwem, a ty oczekujesz ode mnie spokoju ? Chyba kpisz."

-Co ona zrobiła ?!- Zapytałam podnosząc głos, miałam tego dość ! Był jedyną osobą, która mogła mi coś powiedzieć, a on przez cały czas milczał.
-To była czarna magi, albo coś  w tym rodzaju- powiedział od niechcenia i usiadł na łóżku obok mnie.
-To znaczy, że ja też umiem czarować ?- Zapytałam z satysfakcją w głosie, to by było super !
-Nie, ale wszystkiego mogła byś się nauczyć. Patrz- powiedział i w jednej chwili "wyczarował", a może raczej wyjął kulę ognia i obracał ją w dłoniach. Po chwili złożył dłonie i ogień zniknął.
-Wow, naucz mnie- "poprosiłam". Nie byłam przyzwyczajona, że dostaję to co chcę, ale potrafiłam o to zawalczyć.
-Potrzeba do tego wielogodzinnej pracy, wytrwałości, precyzji i czasu. Nie masz ani jednego z nich- powiedział, a ja spojrzałam na niego jednym z moich złowieszczych spojrzeń.
-Czy to się powtórzy ? To ważne, bo niedługo wróci Alex i zacznę szkołę. Nie wiem czy mogę zostawić dom bez opieki... Zaraz co się stało ?- Zapytałam, gdy na wspomnienie o Alex zaczął nerwowo drapać się po głowie.
-Ona... nie żyje- ledwo wypowiedział te słowa, a zaszokowana siedziałam na podłodze. Alex, nie żyje ?
-Chyba kpisz, kurwa.- Przeklęłam i ze łzami w oczach spojrzałam w jego stronę. Przecząco pokręcił głową- Wyjdź.
Rozkazałam, a on spełnił moje polecenie. Oparłam się plecami o ścianę, podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam płakać. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.
Teraz cierpiałam, cierpiała tak strasznie jak jeszcze nigdy. W życiu straciłam już naprawdę wiele osób- całą rodzinę.  Nawet nie zapytałam kto i jak ją zabił. Byłam zdenerwowana i roztrzęsiona. Po chwili zasnęłam, poczułam jak moje powieki powili się zamykają.
*
Obudziłam się w niewiarygodnie niewygodnej pozycji- leżałam zwinięta w kłębek na ziemi. Szybko, aczkolwiek z bólem wstałam, wyjęłam ubrania z szafy i raźnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Skorzystałam z prysznica, zmyłam z siebie wszystkie nie przyjemne wspomnienia. Dokładnie wytarłam każdą część mojego ciała po czym ubrałam się i pomalowałam (klik). W dalszym ciągu nie mogłam się pogodzić ze śmiercią Aleź, więc wzięłam oszczędności, które co prawda miały być na wspólne wakacje w Londynie, ale teraz już nic nie miało sensu. Zbiegłam po schodach na klatce schodowej i ruszyłam w stronę stadionu. Postanowiłam zaszaleć i kupić wejściówkę VIP na mecz Realu Madryt z Athletic Bilbao. Spotkanie miało się odbyć za dwa dni, więc liczyłam, że wszystkie bilety nie zostały jeszcze wykupione. 
-Wejściówkę VIP na mecz Realu Madryt z Athletic Bilbao- powiedziałam, a młody kasjer spojrzał na mnie wielkimi, czarnymi oczami.
-100 Euro- powiedział, a ja bez słowa podałam mu sumę. Chwilę później podał i bilet, a ja podziękowałam i ruszyłam w prawo.  Chwilę później byłam na mieście, szybko znalazłam naszą ulubioną knajpkę- "Manekin". Usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam przeglądać kartę dań. W końcu zdecydowałam się na naleśniki z cytrusami i koktajl wiśniowy.
*
Moje dość oryginalne śniadanie zjadłam z prędkością światła. Zapłaciłam i wróciłam do mieszkania, ku mojemu zaskoczeniu nie było puste.
----
Przepraszam, za długą nie obecność :D Kolejny rozdział wkrótce <3 ! Liczę na komentarze ! :)
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz