Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 12 "Koniec końców i tak wszyscy zginiemy, bez różnicy kto pierwszy"

Spojrzał w twarz mojej"siostry".
-Sarah ? Dalej się tak nazywasz ? Wybacz, ale minął jakiś czas odkąd ostatnio rozmawiałyśmy dla czystej przyjemność, nie dla próby zabicia drugiej- zapytałam.
-Francesca ? Dobrze pamiętam ?- Zapytała z tym swoim uśmiechem.
Nagle Dankan się wtrącił.
-Nie masz dość ? Cały ten teatrzyk jest nikomu nie potrzebny. Po co wywołałaś tą cholerną wojnę ?, <tu zaczął się śmiać> czy może raczej bitwę, nie będę przesadzał z  określeniami. Koniec, końców i tak wszyscy zginiemy, dla mnie to bez różnicy kto pierwszy. Po co do cholery to robisz, po co ?- Zapytał i przybliżył twarz do jej twarzy, że myślałam, że zaraz się pocałują, nie myliłam się.
-Jak bardzo tęskniłeś ?- Zapytała Sarah i wbiłam Dankanowi sztylet w brzuch.- Bez różnicy.
-Czemu to zrobiłaś ?- Zapytał Aron stojąc już za nią jednocześnie przyciskając jej nóż do gardła. Wstrzymałam oddech.
-A czemu nie ?- Usłyszałam głos dziewczyny przy moim uchu.
-Zostaw ją jasna cholera !- Aron krzyknął.
Błyskawicznie się odwróciłam i zadałam jej cis kulą ognia czy czymś w tym rodzaju. Padłam na ziemie, i nagle nad jej ciałem pojawiła się jakiś biały zarys osoby.
-Wyzionęła Ducha- wyjaśnił Aron.
-To już koniec ?- Zapytałam stojąc w znacznej odległości od niego. Dalej pamiętałam to co powiedział mi Dankan.
-Tak, to koniec, ale nie między nami prawda ?- Zapytał, że też miał tupet !
-Mogę już sobie iść ?- Zapytałam, a ja z widocznym smutkiem i zaskoczeniem pokiwał głową, żeby to potwierdzić. Odwróciłam się i poszłam przed siebie, miałam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz.

---
Przepraszam za dłuuugą przerwę, ale w wakacje mało czasu miałam ;/ A to już jest koniec ;< Tak właśnie zakończyłam moje opowiadanie o wróżkach <3 :D

do zobaczenia na innych blogach :*
J.xx

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 11 "I żyli długo i szczęśliwie... No może nie do końca szczęśliwie, ale długo."

-Aron ! Aron !- Krzyknęłam gdy przeszłam przez portal. Nigdzie go nie było. Nie mogłam w to uwierzyć, jak teraz miałam pokonać Sarah ? Nie umiałam sobie tego wyobrazić. Jeszcze przez chwilę użalałam się nad sobą, po czym wstałam i ruszyłam w stronę lasu. Musiałam ją pokonać za wszelką cenę, nawet za cenę mojego życia.

Aron
Przeszedłem przez portal i znalazłem się w zupełnie innej części niż powinienem. Czar, oczywiście ! Nie mogłem uwierzyć, że byłem aż tak naiwny ! 
-Brawo ! Brawo !- Sarah wyszła za drzewa klaszcząc dłońmi.- Gdzie młoda ?- Zapytała oskarżycielskim tonem.
-Hola, kochana, HOLA ! Kto rzucił czar ?- Zapytałem podenerwowany tą całą sytuacją.
-Czyli kochany żołnierzyk poświęcił się dla małej księżniczki, która i tak nigdy go ie zechce ? O, jakie to słodkie, chyba zaraz się zrzygam- odparła i z nienawiścią spojrzała na mnie.- To ja powinnam być na jej miejscu, rozumiesz ?! To ja powinnam rządzić Paryżem, ba ! Cały królestwem, rozumiesz ? To mnie powinieneś kochać, a nie tą nędzną... Mam  tego dosyć !
-Uspokój się- powiedziałem i rzuciłem w nią śnieżną kulę.

Francesca
-Dankan, Dankan to ty ?- Zapytałam chłopaka, który wyglądał jak brat Arona.
-Co ty tu robisz ? Nie powinno Cię tu.. Schyl się !- polecił mi Dankan.
-Chwila, chodzi o Sarah ? Mam ją pokonać, mogę to zrobić- powiedziałam, a on spojrzał na mnie z zaskoczoną miną.
-Naprawdę ? Aron Ci o tym powiedział ?, głupia menda. Nic nie wie, a poza tym są w zmowie. Nie powiedział Ci ? Po co miałby Cię niby nękać ? To on wywołał wojnę i do niej doprowadził. Wszystkich ze sobą pokłócił, a sam chciał Cię zwerbować- wyjaśnił.
-Nie prawda, on mnie kocha...- powiedziałam niepewnie.
-Bez żartów, chodź- polecił, złapał mnie za ramię i ruszyliśmy biegiem w stronę polany.
Aron
Otworzyłem oczy i odkryłem, że jestem zakuty ! Nie mogłem uwierzyć, że nie dałem sobie rady z Sarah.
-Aron !- Usłyszałam krzyk Francsci.
-Fran, co ty tu robisz ? Dankan...- Za plecami dziewczyny zobaczyłam brata.
-Nie wierzę, jednak rzuciłeś Sarah ? Wczoraj, gdyby ktoś mi powiedział, że mój braciszek się nawrócił w życiu bym nie uwierzył- skomentował złośliwie. 
-Przestań, wiesz, że to nie moja wina- usprawiedliwiłem się, a właściwie to skłamałem.
-Przestań, gdzie Sarah ?- Zapytał zniecierpliwiony.
-Aloha- usłyszałem głos czarodziejki niebezpiecznie blisko.

----
Uhuhu, przed ostatni rozdział  :) Na  początku chciałam wszystko tu zakończyć, ale potrzymam Was jeszcze chwilę w niepewności :D

J.xx

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 10 "Dzień przed ostatecznym starciem- historia prawdziwa"

-Dzień dobry- powiedział odsuwając się od kobiety.
-Nie poznajesz mnie, prawda ?- Zapytała, a ja z przykrym uśmiechem pokiwałam głową.
-A więc, postanowiłaś nam pomóc ?- Zapytał król i wygodniej rozsiadł się na tronie.

*
-Pfff...- powiedziałam w samochodzie, Aron zaczął się śmiać.
-Mogło być gorzej uwierz, to nie było moje pierwsze posiedzenie rady- pocieszył mnie chłopak.
-Hehehe, teraz to mnie pocieszyłeś. Okay, wytłumacz o co chodzi z tymi portalami- poprosiłam.
-Prowadzą do innych wymiarów, rozumiesz ? Przechodząc przez drzewo w lesie przeszłaś do innego  wymiaru, do naszego wymiaru- powiedział, a nasze usta dzieliły milimetry. Szybko odsunął się i spojrzał na drogę, również się wyprostowałam.
-Teraz musimy znaleźć wymiar złych, tak ? To w nim jest Sarah ?- Zapytałam zdenerwowana. Nie mam pewności, ale myślę, że jestem zakochana w Aronie. Co jest kompletną głupotą ! Znamy się dopiero parę dni, może tydzień, jednak czuję jakbym go znała całe życie...
-Dokładnie, będę po Ciebie wieczorem, musimy ją znaleźć- powiedział gdy wychodziłam. Weszłam do mieszkania i wydałam z siebie okrzyk przerażenia- moje mieszkanie było zdemolowane !

*
-Kto to mógł zrobić...- Aron zastanawiał się na głos.
-Może Sarah ? Z pewnością chciała mnie wykończyć zanim my ją znajdziemy, a poza tym jestem bezbronna- wyjaśniłam chłopakowi.
-Okay, może rzeczywiście powinienem cię czegoś nauczyć, hmm... Przebierz się, jedziemy- rozkazał. Szybko pobiegłam na górę i ubrałam się ciepło (klik)  według wskazówek Arona. 

 *
-Musisz się skupić, pokażę Ci jeszcze raz- powiedział i wytworzył wielką kulę ognia, po czym posłał ją do jeziora.- Teraz ty- zachęcił mnie. Nie czekając na dalsze instrukcje instrukcje skupiłam się i udało się ! Posłałam ją do jeziora i rzuciłam się Aronowi na szyję, nasze usta dzieliły milimetry, znowu.
-Dziękuję, udało się- powiedział,a ja go pocałowałam. Po chwili odsunęłam się od chłopaka.
-Przepraszam- powiedziałam cicho, a on się do mnie uśmiechnął.
-Pokażę Ci coś jeszcze- powiedział i stanął za mną układając mu odpowiedni ręce i mówiąc co muszę zrobić żeby "wyczarować" dowolne zwierze, które będzie walczyć. Warto zauważyć iż nie są to prawdziwe zwierzęta, tylko coś w rodzaju walecznych duchów...

*
-Na pewno rozumiesz plan ?- Po raz setny zapytał mnie Aron. Spojrzałam na niego ironicznie.
-Tak, wszystko rozumiem, wierzę, że nam się uda- powiedziałam, a on mnie pocałował, mocno i namiętnie.
-Ja też wierzę, okay, ja przejdę pierwszy, a ty zaraz za mną, rozumiesz ?- Zapytał retorycznie. Aron wszedł, a ja wzięłam głęboki wdech, już nie było odwrotu.

---
Przepraszam, za dłuższą nieobecność, ale nie miałam weny. Wkrótce następny rozdział <3

J.xx
          

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 9 "Oh, come on !"

-Możemy na Ciebie liczyć ?- Zapytał ponownie.
-Ja... Nie wiem, nie wiem czy otrząsnęłam się już po śmierci Alex- odpowiedziałam i wyszłam z pokoju, kierując się do toalety.Tam ochlapałam twarz zimną wodą i poważnie zaczęłam się czy nie powinnam się zgodzić.
*
-Okay, zgadzam się- powiedziałam wchodząc do pokoju. 
-Yeah, to znaczy cieszę się, że się zgodziłaś. Chodź ze mną- powiedział i zaprowadził mnie do samochodu (O mój Boże ! Aron ma własny samochód, ja nie mam nawet prawa jazdy...)
*
-A więc to jest królestwo ?- Zapytałam stojąc przed portalem w drzewie.
-Tak, wejdź pierwsza- poinstruował mnie chłopak.
-Mam wejść w drzewo ?- Spojrzał na mnie ironicznie.- Okay, okay już wchodzę.
Jak powiedziałam tak i zrobiłam, weszłam w drzewo. To będzie brzmiało strasznie głupio, ale to była jakby taka brama między wymiarami. Czułam, czułam... jak jakaś siła wypełnia mnie od środka i wypycha na zewnątrz, do królestwa wróżek. Chwilę później leżałam na podłodze.
-Hej !- Powiedziałam i spojrzałam w górę, mężczyzna podał mi rękę, błyskawicznie wstałam bez jego pomocy. Otrzepałam pył z ubrania.
-Przepraszam, nie zauważyłem Cię- powiedział wysoki, postawny szatyn o zielonych oczach.
-Dankan !- Usłyszałam głos Arona.
-Aron !, bracie gdzie ty się podziewałeś ?- Zapytał i mocno go przytulił.
-O widzę, że już się poznaliście. sorki Dankan, dzisiaj się trochę śpieszę. Pogadamy innym razem- powiedział i ruszyłam za nim w stronę ruin.
-Gdzie idziemy ?- Zapytałam chłopaka.
-Do zamku wróżek sierpniowych. A po waszemu- do rządu czy jakoś tak- wyjaśnił mi Aron. Nagle zadzwoniła moja komórka.
-Tak, słucham ?- Zapytałam, odpowiedzią był na to atak śmiechu.
-Francesca ? Od kiedy ty się tak wyrażasz ?- Usłyszałam głos Kuby.
-Idioto, czekam na ważny telefon. Nie ważne, streszczaj się. Czego chcesz ?- Zapytałam chłopaka.
-Wyskoczymy wieczorem do kina ?- Zapytał, a w jego głosie słuchać było coś na kształt paniki.
-Nie wiem, oddzwoni- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Skończyłaś ?- Zapytał Aron z cieniem bólu.
-Tak- odpowiedziałam lekko zawstydzona. Powiedziałam i ruszyłam za nim. Chwilę później byliśmy w pałacu.
-Córeczko !- Jakaś kobieta mnie przytuliła.

---
Wiem, że krótko i od razu przepraszam za długą  nieobecność ;) Wkrótce następny rozdział !

J.xx

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 8 "Powrót do przeszłości"

Siedziałam przy biurku i przeglądałam spis książek na uniwersytet. Wszystko będzie mnie kosztować straszne pieniądze. Spojrzałam na zegarek, okazało się, że jest parę minut po 18. Wstałam jak oparzona, ubrałam jeansy, bluzkę z logiem Realu Madryt i trampki (klik). Nie miałam pojęcia, że można się tak zaczytać i kompletnie stracić poczucie czasu. W drodze na stadion- którą oczywiście pokonywała pieszo- ktoś mnie zaczepił.
-Witaj- usłyszałam wesoły głosik przy uchu. Aron zrównał się ze mną tak cicho, że gdyby się nie odezwał pewnie nawet nie zauważyłabym jego obecności.
-Jak długo idziesz obok mnie ?- Zapytała nie patrząc na chłopaka, co widocznie go nie zadowoliło.
-A może by tak jakieś: "Witaj Aron ! Jak się masz ?" albo "Siema, długo Cię nie wi..."- pod wpływem mojego spojrzenia skończył, jednak ewidentnie wygrał gdyż na niego spojrzałam.- Nie, chwilę. Czemu musisz lubić piłkę nożną ? Musiałem wydać kupę kasy, żeby wykupić miejsce obok Ciebie.
-Co ?- Zapytałam ze zdziwieniem nie zatrzymując się, byłam już spóźniona.
-Doszłaś do siebie ? A i słyszałem, że przyjęli Cię na NUIE, gratulację- powiedział i posłała mi buziaka. Na ten gest wybuchłam gromkim śmiechem.- Zawsze wiedziałem jak Cię rozbawić- dopowiedział i pokazał mi język.
-A więc pomimo tego, że na Ciebie nakrzyczałam i nie zostawiłam na Tobie suchej nitki i tak mnie szpiegujesz ?- Zapytałam i posłałam mu jeden z moich nielicznych uśmiechów.
-Tak, coś w tym stylu. Naprawdę musisz iść na ten mecz ?- Zapytał i swoim zachowaniem pokazał, że będzie to dla niego istną męczarnią.
-Ja muszę, ty nie- powiedziałam i weszłam na stadion*, a Aron za mną.
-Musimy porozmawiać- powiedział, a ja wbiegłam na trybuny nie słuchając go. Wreszcie byłam tam, gdzie było moje miejsce- na Santiago Bernabeu, przy innych kibicach, przy Realu Madryt.
*
Mecz wygrali Królewscy 3:2, euforia na stadionie była niesamowita. Z początku przegrywaliśmy 2:0, po golach napastnika z Atletico, później gola strzelił Ronaldo, Di Maria, a decydującego w ostatniej akcji Marcelo. Czułam się niezwykle, szczęście brazylijskiego obrońcy było niezwykłe, nasza drużyna miała szczęście, że trener wypuścił go w podstawowym składzie. Nawet nie zauważyłam, że Arona nie było przy mnie. Po 2 piwach ruszyłam w stronę domu Alvaro- mojego hiszpańskiego kompana z meczów. W połowie drogi dorwał mnie nie kto inny jak...
-Idziemy, musimy porozmawiać- powiedział spokojnie,
-Musimy to świętować zwycięstwo Realu- wybełkotałam po czym zemdlałam.
*
Rano obudziłam się w łóżku, obok na krześle drzemał Aron. 
-Co się sta... Ach, to... Wczoraj przegięłam, prawda ?- Zapytałam, a on pokiwał głową. Obudziłam się z kacem.
-Potrzebujemy Cię, pomożesz ?- Zapytał.
Milczałam.

*Uznałam, że zbyt nudne dla Was będzie czytanie o wszystkich procedurach związanych z wejście itp., więc ich nie opisałam :)
----
Mam nadzieję, że wybaczycie dłuższą nieobecność, jednak nowy rozdział pojawi się w czwartek bądź dopiero w niedzielę- powód ? 14/15 jadę na Mazury ! Mazury, Hej !
J.xx

piątek, 31 maja 2013

LIEBSTER AWARD

A więc zostałam nominowana do Liebster Award. Jest to uznanie innego bloggera- coś jak nagroda za dobre prowadzenie bloga czy coś. Po odebraniu nominacji odpowiadasz na 11 pytań, a następnie ty nominujesz 11 blogów -informujesz o tym ich założycieli- i zadajesz im 11 pytań. Nie można nominowac bloga, który cię nominował :D

Nominowała mnie: Kaczką Jestem- Oktawia. Dziękuję :D

Odpowiedzi:
1. Jak masz na imię ?
Julia- na drugie.

2.Kiedy się urodziłaś ?
18 czerwca.

3. Za co lubisz 1D ?
Lubię ich piosenki, ale nie jestem wielką fanką. 

4. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
Dziennikarką sportową, pisarką  fotografem.

5. Ulubiony film ?
Nie mam jednego- cała seria X-menów i Igrzyska Śmierci.

6. Ulubiona piosenka ?
Maroon 5- Daylight

7. Co lubisz jeść ?
Nabiał.

8. Z jakiego województwa jesteś ?
Pomorskie <3.

9. Jaki jest Twój ulubiony kolor ?
Nie mam jednego+ czarny, biały i zielony.

10. Jakie jest Twoje marzenie ?
Pojechać na mecz Realu Madryt i studiować na ASP w GD.

11. Długo prowadzisz swojego bloga ?
Od połowy kwietnia.


Moje nominacje:

Wiem, że powinno być 11, ale ja tyle nie mam :D

Pytania:
1. Jak masz na imię ?
2. Co było Twoją inspiracją- temat bloga- ?
3. Ulubiona książka ?
4. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół ?
5. Ulubiony kolor ?
6. Jakie jest Twoje marzenie ?
7. Ulubiony sport ?
8. Ulubiony sportowiec ?
9. Jaki jest Twój kolor oczu ?
10. Ulubione zajęcie ?
11. Ulubione danie ?

J.xx


sobota, 25 maja 2013

Rozdział 7 "-Potrzebuję czasu. -Ale go nie mamy, lepiej się pośpiesz. Przekręć wskazówki za zegarze czy coś"

-Aron, co ty tu robisz ?!- Zapytałam podniesionym głosem. Odłożyłam bilet na biurko i usiadłam na krześle.
-Musisz nam pomóc, masz niezwykły dar. Potrzebujemy Cię- powiedział i spojrzał na mnie oczami, które były przepełnione bólem.
-Potrzebuję czasu.
-Ale go nie mamy, lepiej się pośpiesz. Przekręć wskazówki na zegarze czy coś- odpowiedział i spojrzał na mnie lekceważąco.
-Nie rozumiesz, prawda ? Właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu, dowiedziałam się, że moja siostra jest jakimś złym demonem i cały czas na mnie poluje. Całe moje życie to kłamstwo ! Wszystko było dobrze, nie utrzymywałam kontaktu z siostrą, a Alex żyła, tylko ona. Cała moja rodzina nie żyje. Nagle pojawiasz się TY ! Wszystko zniszczyłeś, przez Ciebie nic mi nie zostało. Nie możesz oczekiwać, że od razu po śmierci przyjaciółki, którą traktowałam jak siostrę się uśmiechnę i powiem: "Chodźmy zabić moją siostrę ! W końcu jest zła". Nie rozumiesz, prawda ? Nie masz pojęcia jak to jest stracić, kogoś kto był twoim całym światem, kto był twoim światełkiem w tunelu, kto był Twoją tratwą i dobrą wróżką. Kogoś kto zawsze był z Tobą, nigdy Cię nie zostawił i nie odwrócił się chociaż stało by się nie wiadomo co. Kogoś kto kochał Cię za to jakim jesteś, kogoś komu nie przeszkadzały Twoje wady i nie kazał Ci się zmieniać. Kogoś dla kogo ty byłaś całym światem. On odchodzi, a co najgorsze on umiera. Nie odchodzi, nie porzuca Cię za jakiś błąd i nie masz świadomości, że żyje, że jest gdzieś i ma się dobrze, że znalazł kogoś tak ważnego dla siebie jak on był dla Ciebie. Wiesz, masz świadomość, że już nigdy nie usłyszysz jego głosu,  jak się śmieje, jak Cię pociesza i wtedy uświadamiasz sobie, że to już koniec. Że już nigdy nie da Ci bezużytecznego prezentu, że już nigdy nie pokłóci się z Tobą i nigdy nie trzaśnie drzwiami. Wtedy uświadamiasz sobie, że Twoje życie właśnie straciło sens. Tyle tylko, ze ty nic nie rozumiesz. Przyszedłeś do mnie i jak gdyby nigdy nic powiedziałeś, że ona umarła. Nawet nie masz pojęcia jakie to było... Nie ważne- otarłam łzy, które pociekły po mojej twarzy.- Wyjdź i nie wracaj. Mam Cię dość, nie chce Cię już więcej widzieć. Jeżeli będę gotowa Wam pomóc to Cię znajdę.
Po tych słowach, bez słowa wyszedł i tyle go widziałam- przynajmniej na razie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Właśnie wszystkie bolesne, a raczej związane z Alex powróciły. Doskonale znałam to uczucie, kiedy wszystkie wspomnienia ze straconą osobą powracają, a ty masz pewność, że już niczego z nią nie przeżyjesz. Podciągnęłam kolana pod głowę i oparłam się o zimną ścianę. Szybko ściągnęłam spodnie i rzuciłam na podłogę, podobnie zrobiłam z bluzką i gumką do włosów. Szeroko otworzyłam oczy- wiedziałam, że tej nocy już nie zasnę.
*
Zeskoczyłam z łóżka gdy tylko pierwsze promienie słońca wejrzały do mojej sypialni. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i w samym szlafroku i ręczniku na głowie poszłam do kuchni. 
-Marcel, co ty tu robisz ?- Zapytałam, ponieważ chłopak siedział przy blacie i pił kawę.
-Przyszedłem dać Ci to- powiedział i dał mi kopertę. Jak się domyśliłam to było zaproszenie na pogrzeb, miał się odbyć w niedzielę, o 12 w Kościele pod wezwaniem św. Jacka. 
-Dzięki- powiedziałam i poszłam do pokoju się ubrać (klik). Usiadłam przy biurku i otworzyłam laptopa. Sprawdziłam i o mało nie krzyknęłam z radości (byłam w żałobie, a w kuchni siedział Marcel). Przyjęli mnie na studia ! Będę mogła studiować dziennikarstwo ! Pomyślałam, że mama, tata i Alex byli by ze mnie dumni, w końcu to najlepszy uniwersytet w całej Hiszpanii ! 
----
Kolejny rozdział wkrótce ! Opinie zostawiajcie w komentarzach. Za ewentualne błędy ortograficzne z góry przepraszam <3

J.xx

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 6 "Całe moje życie było kłamstwem, a ty oczekujesz ode mnie spokoju ? Chyba kpisz."

-Co ona zrobiła ?!- Zapytałam podnosząc głos, miałam tego dość ! Był jedyną osobą, która mogła mi coś powiedzieć, a on przez cały czas milczał.
-To była czarna magi, albo coś  w tym rodzaju- powiedział od niechcenia i usiadł na łóżku obok mnie.
-To znaczy, że ja też umiem czarować ?- Zapytałam z satysfakcją w głosie, to by było super !
-Nie, ale wszystkiego mogła byś się nauczyć. Patrz- powiedział i w jednej chwili "wyczarował", a może raczej wyjął kulę ognia i obracał ją w dłoniach. Po chwili złożył dłonie i ogień zniknął.
-Wow, naucz mnie- "poprosiłam". Nie byłam przyzwyczajona, że dostaję to co chcę, ale potrafiłam o to zawalczyć.
-Potrzeba do tego wielogodzinnej pracy, wytrwałości, precyzji i czasu. Nie masz ani jednego z nich- powiedział, a ja spojrzałam na niego jednym z moich złowieszczych spojrzeń.
-Czy to się powtórzy ? To ważne, bo niedługo wróci Alex i zacznę szkołę. Nie wiem czy mogę zostawić dom bez opieki... Zaraz co się stało ?- Zapytałam, gdy na wspomnienie o Alex zaczął nerwowo drapać się po głowie.
-Ona... nie żyje- ledwo wypowiedział te słowa, a zaszokowana siedziałam na podłodze. Alex, nie żyje ?
-Chyba kpisz, kurwa.- Przeklęłam i ze łzami w oczach spojrzałam w jego stronę. Przecząco pokręcił głową- Wyjdź.
Rozkazałam, a on spełnił moje polecenie. Oparłam się plecami o ścianę, podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam płakać. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.
Teraz cierpiałam, cierpiała tak strasznie jak jeszcze nigdy. W życiu straciłam już naprawdę wiele osób- całą rodzinę.  Nawet nie zapytałam kto i jak ją zabił. Byłam zdenerwowana i roztrzęsiona. Po chwili zasnęłam, poczułam jak moje powieki powili się zamykają.
*
Obudziłam się w niewiarygodnie niewygodnej pozycji- leżałam zwinięta w kłębek na ziemi. Szybko, aczkolwiek z bólem wstałam, wyjęłam ubrania z szafy i raźnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Skorzystałam z prysznica, zmyłam z siebie wszystkie nie przyjemne wspomnienia. Dokładnie wytarłam każdą część mojego ciała po czym ubrałam się i pomalowałam (klik). W dalszym ciągu nie mogłam się pogodzić ze śmiercią Aleź, więc wzięłam oszczędności, które co prawda miały być na wspólne wakacje w Londynie, ale teraz już nic nie miało sensu. Zbiegłam po schodach na klatce schodowej i ruszyłam w stronę stadionu. Postanowiłam zaszaleć i kupić wejściówkę VIP na mecz Realu Madryt z Athletic Bilbao. Spotkanie miało się odbyć za dwa dni, więc liczyłam, że wszystkie bilety nie zostały jeszcze wykupione. 
-Wejściówkę VIP na mecz Realu Madryt z Athletic Bilbao- powiedziałam, a młody kasjer spojrzał na mnie wielkimi, czarnymi oczami.
-100 Euro- powiedział, a ja bez słowa podałam mu sumę. Chwilę później podał i bilet, a ja podziękowałam i ruszyłam w prawo.  Chwilę później byłam na mieście, szybko znalazłam naszą ulubioną knajpkę- "Manekin". Usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam przeglądać kartę dań. W końcu zdecydowałam się na naleśniki z cytrusami i koktajl wiśniowy.
*
Moje dość oryginalne śniadanie zjadłam z prędkością światła. Zapłaciłam i wróciłam do mieszkania, ku mojemu zaskoczeniu nie było puste.
----
Przepraszam, za długą nie obecność :D Kolejny rozdział wkrótce <3 ! Liczę na komentarze ! :)
J.xx

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 5 "Pytania i odpowiedzi"

-Co tu robisz ?- Zapytałam chłopaka, a on wygodniej usiadł na parapecie.
-Chciałem zobaczyć jak zareagujesz- odpowiedział i uśmiechnął się.
-Co ja mam teraz z tym zrobić ?- Zapytałam Aron podniesionym głosem.
-Spokojnie, według mnie absolutnie nic. Możesz udawać, że zrobiłaś tatuaże henną. Zniknie Ci to za równo miesiąc- poinformował mnie chłopak. Zdenerwowana usiadłam na łóżku i głośno wypuściłam powietrze.
-To wszystko nie ma sensu, dlaczego akurat teraz wszystko się wydało ?- Zapytałam i spojrzałam prostu w jego kamienne oczy. Aron był niezwykły, nic nie można było wyczytać z jego twarzy, zawsze miała taki sam wyraz, chyba, że celowo pokazywał emocje, co nie zdarzało się często. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ufałam Aronowi, i gdzieś już go widziałam, ba !, ja go znam, tylko nie mam pojęcia skąd.
-Ponieważ dorosłaś, jeżeli liczyć twój wiek skalą elfów, to wczoraj obchodziłaś swoje setne urodziny !- Powiedział, a ja spojrzałam na niego z niedowierzeniem.
-Nie, to nie może być prawda. Nie mogę być elfem, i niby dlaczego Sarah ma być zła ? To wszystko jest nieprawdą !- Wykrzyczałam i z całej siły kopnęłam plecak,, który miałam na obozie.
-Uspokój się- powiedział Aron, po czym policzyłam do 10 i usiadłam na łóżku.
-Łatwo Ci mówić- odburknęłam.
-Nie prawda, wszyscy mamy problemy z opanowaniem. Jeszcze jedna sprawa, Sarah się z tobą kontaktowała ?- Zapytał, a ja zaprzeczyłam. Cicho zaklął w jakimś innym języku.
-O co chodzi ?- Zapytałam zdenerwowana, o co mu chodziło ? Na co mu moja cholerna siostra ?
-Nic, muszę lecieć. Do zobaczenia !- Krzyknął i wyskoczył przez okno. Nie miałam pojęcia jak to robił, ale za każdym razem wychodził bez szwanku. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Błyskawicznie wstałam i pobiegłam otworzyć.
-Hej Sarah, co tu robisz ?- Zapytałam, a ona z uśmiechem wyminęła mnie w drzwiach z zaczęła zdejmować buty. Pytająco na nią spojrzałam.
-Jesteś sama w domu ?- Zapytała, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym co powiedział Aron, o tym, że Sarah jest zła. Wtedy zauważyłam jej czarne, kruczoczarne bransoletki na jej nadgarstkach, nagle zaczęłam brać chłopaka na poważnie, ściągnęłam czapkę i zasłoniłam nią nadgarstki.
-Tak, ale Alex powinna zaraz wrócić, o co chodzi ?- Zapytałam lekko zdenerwowana.
-Zaczęłam za tobą tęsknić- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-Może się czegoś napijesz ? Chodź do środka- zaprosiłam siostrę. Wszystko we mnie krzyczało, a ja miałam ochotę wywalić ją za drzwi i wrzasnąć "Kłamczucha !". Jednak nie miałam pojęcia co mogą zrobić złe elfy. Rozmawiamy pijąc herbatę, nagle przypomina mi się pytanie, które zadał mi Aron.
-A właściwie to gdzie teraz mieszkasz ?- Zapytałam, a ona nerwowo podrapała się w głowę.
-U rodziców Jasia. Ulica Kamorow 9/6- odpowiedziała z uśmiechem.
-Nie kłam, Jasiek mieszkał gdzie indziej. Wiem, że jego rodzice nigdzie się nie przeprowadzili, ponieważ 3 lata temu zmarli !- Wykrzyczałam jej w twarz, straciłam  nad  sobą panowanie. Nagle coś zaczęło dusić mnie w płucach, a Sarah znikła pod osłoną czarnego dymu. Zaczęłam kaszleć, gdy nagle ktoś wlał mi parę kropel jakieś ciepłego płynu do ust. Połknęłam, chociaż był niesamowicie gorzki, już po chwili kaszel ustał.
-Aron, co ty tu robisz ?- Zapytałam, gdy już usiadłam na kanapie i spojrzałam na niego pytająco.
-Jak Ci powiem, to się przerazisz- powiedział, a ja udałam obrażoną i odwróciłam się do niego plecami.- Niech będzie, śledziliśmy Sarah, a ona zaprowadziła nas pod twój dom. Pozwoliłem sobie wejść i podsłuchiwać. Dzięki, że próbowałaś- powiedział, a ja się do niego przytuliłam.
-Co to było, to czego użyła Sarah ?- Zapytałam, a on momentalnie wstał. Zaczął się nerwowo przechadzać i był jakby nie obecny. Było widać, że bije się z myślami- nie wiedział czy może mi coś powiedzieć, może według niego nie jestem godna zaufania ? Milczał.
----
Proszę. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Następny rozdział wkrótce ! Opinie zostawiajcie w komentarzach. Za ewentualne błędy ortograficzne, przepraszam :)
J.xx

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 4 "Aron"

-Francesca ?- Zapytał blondyn, a ja usiadłam na krześle przy biurku, w bezpiecznej odległości.
-Tak, co robisz w moim pokoju ?- Zapytałam zdezorientowana tą sytuacją. Wiedziałam, że coś wisi w powietrzu, ale to była lekka przesada.
-Czekałem na Ciebie- odpowiedział tajemniczo i usiadł na łóżku. Sięgnęłam po telefon, wtedy zareagował.- Zaczekaj, zanim zadzwonisz po policję, to ważne.
-Jaką mogę mieć pewność, że do tego czasu mnie nie zabijesz ?- Zapytałam podejrzliwie. Owszem, wzbudzał zaufanie, ale powinnam być ostrożna.
-Niby czym miałbym Cię zabić ?- Zapytał ironicznie, wtedy zauważyłam łuk i kołczan w rogu pokoju.
-Łukiem, który rzuciłeś z róg pokoju- odpowiedziałam i zanim zdążyłam zareagować broń leżała już u moich nóg.
-Teraz mi wierzysz, że nie mam zamiaru Cię zabić ?- Zapytał, a ja przytaknęłam.
-Dalej nie wiem jak masz na imię- powiedziałam, a on wygodniej usiadł na łóżku.
-Aron, mogę już mówić ?- Zapytał lekko poirytowany, szybko przytaknęłam.- Musisz wrócić ze mną do Paryża, pamiętasz co się stało kiedy byłaś tam ostatnio ? Księżniczko, wiesz, że jesteś nam potrzebna- przemówił niemal błagalnym tonem Aron.
-Księżniczko ? Paryż ? Co mam kurwa pamiętać ? Nigdy w życiu nie byłam we Francji. Czy to ma być jakiś  głupi żart ? Może jeszcze zaraz mi powiesz, że jestem księżna czy królową elfów albo wróżek ?! Pan się z psychiatryka urwał ?- Zapytałam, a właściwie wykrzyczałam i zmęczona usiadłam na krześle. Nie wiem dlaczego, ale byłam wyczerpana.
-Francesca, posłuchaj mówię poważnie. Po co miałbym kłamać ?- Zapytał, a ja głośno wypuściłam powietrze.
-Nie mam pojęcia ! Wynoś się z mojego pokoju, już !- Wykrzyczałam i rzuciłam łuk oraz kołczan w jego stronę.
-Wyjdę tylko pamiętaj, że jesteś elfem. W zależności od tego w którym miesiącu się urodziłaś będzie zależeć  kolor miejsce znamion, które przypominają w twoim przypadku bransoletki. Urodziłaś się w sierpniu, więc twoje znamiona będą przypominać bransoletki, które będziesz miała na nadgarstkach. Będą one koloru oceanu. Jest tylko jedna rzecz o którą muszę Cię prosić. nikomu nie możesz powiedzieć, że dzisiaj tu byłem, a już szczególnie Sarah, ona nie jest elfem, w każdym razie nie jestem dobrym elfem. Wszystko zaczęło się dzisiaj, maszyna już ruszyła- powiedział i zniknął. Jedyny  ślad jaki po sobie pozostawił to fiolka z błękitnym płynem na moim biurku. Nie miałam pojęcia do czego służy, więc po prostu tego nie dotykałam. Podenerwowana szybkim krokiem poszłam do toalety, gdzie wzięłam prysznic i załatwiłam wszystkie sprawy związane z toaletą wieczorną, po czym zakopałam się pod kołdrą. Długo jeszcze nie mogłam zasnąć, moje myśli nie dawały za wygraną- ciągle myślałam o Aronie. Ten niezwykły chłopak, na oko co najwyżej 20 letni o oczach szarych, jakby pustych, widocznie czegoś im brakowało, brakowało im blasku. Jego blond włosy, tak nienaturalnie błyszczące i długie związane w kok. Ta cała sytuacja nie dawała mi spokoju. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, przewracałam się z boku na bok usiłując zapomnieć o Aronie- niestety bezskutecznie. Gdy pierwsze promienie słońca wpadły do mojego pokoju, błyskawicznie zeskoczyłam z łóżka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się (klik), po czym przejrzałam się w lustrze. Nagle zaczęły swędzieć mnie nadgarstki, w lustrze zobaczyłam na nich grube, błękitne (a dokładniej koloru oceanu) bransoletki, których nie dało się zmyć ani zdrapać- to była moja skóra. Nie mogłam uwierzyć, że Aron mówił prawdę. Nagle obróciłam się i zobaczyłam chłopaka siedzącego na moim parapecie, jego mina mówiła "A nie mówiłem ? Było trzeba mi uwierzyć !".
----
4 rozdział <3 Mam nadzieję, że się Wam podoba- opinie w komentarzach ! Za wszystkie błędy ortograficzne przepraszam. Następny wkrótce !
J.xx

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 3 "Randka"

"Co powiesz na 15:30 ?" dostałam wiadomość od Sarah, błyskawicznie odpisałam- "Nie ma sprawy. Pod "Mia bien" ?" zaproponowałam tą restaurację, ponieważ jak byłyśmy małe chodziłyśmy, razem z tatą... "Okay, do zobaczenia, kochania ;* !" napisała moja kochana siostrzyczka. Błyskawicznie przekazałam tę wiadomość Kubie, odpisał tylko krótkie i treściwe OK. Siedziałam i wpatrywałam się w ścianę, zaczęłam się zastanawiać, jak ja przeżyję na tej "randce" z tym cholernym kacem ? Około 14 doszłam si siebie, pomimo lekkich bólów głowy postanowiłam przygotować się do wyjścia ubrałam się (klik- bez plecaka). umalowałam rzęsy i użyłam jednej z mojej kolekcji kredek do oczu- fioletowej. O 15:00 Marcel krzyknął do mnie, że mam gościa, szybko zbiegłam i zobaczyłam Kubę. Rzuciłam  mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-Ja na Twoim miejscu już bym zaczęła- powiedziałam i dałam mu sójkę w bok, odwzajemnił gest. W dobrym humorze ruszyliśmy do restauracji. Po drodze dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się, niestety na miejscu czekała już Sarah.
-Cześć, stęskniłam się !- Krzyknęła gdy mnie zobaczyła i rzuciła mi się na szyję. Po chwili przestała mnie tulić i stanęła obok Jaśka.
-Cześć Sarah, siema Jasiek*- przywitałam ich chłodno. Chłopak uśmiechnął się, ale nie odwzajemniłam uśmiechu, zbyt dużo przez niego wycierpiałam. Weszliśmy i zajęliśmy miejsca przy czteroosobowym stoliku przy oknie. Głośno wypuściłam powietrze i szeroko się uśmiechnęłam. Cały czas rozmawialiśmy o jakiś pierdołach, ani razu nie wspomniałam o Ciotce Anabel. Po jakimś czasie odezwał się mój telefon- zabrzmiała piosenka The Stiff Dylans Ultraviolet. Błyskawicznie odebrałam i wyszłam korzystając z chwili spokoju.
-O co chodzi Alex ?- Zapytałam z ulgą i zdenerwowaniem jednocześnie.
-Jak Ci idzie ?- Zapytała ze śmiechem w głosie.
-Nawet mnie nie denerwuj. Za chwile zwariuje. Ile można udawać ?- Zapytałam z irytacją.
-Zależy jak dobrze Ci idzie. Ale nie to chciałam. Gdzie są moje czarne szorty ?- Zapytała, a ja nerwowo się uśmiechnęłam.
-Mówisz o tych z ćwiekami ?- Zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam o które jej chodzi.
-A czy mam jakieś inne ?- Zapytała z lekko irytacją  w głosie.
-Nie bocz się, musiałam jakoś wyglądać. Powodzenia- powiedziałam i rozłączyłam się. Raźnym krokiem i z uśmiechem na twarzy ruszyłam do stolika. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, ale okazało się, że już 17:00 !
-Przy dobrej zabawie czas szybko leci- powiedziałam i z uśmiechem ( i oczywiście Kubą) wyszłam z restauracji zostawiając ich w środku. Miałam serdecznie dość tej dziewuchy. Rozmawiając się i śmiejąc Kuba odprowadził mnie pod samo mieszkanie. Na pożegnanie uściskaliśmy się, a ja biegiem ruszyłam na samą górę. Drzwi były zamknięte więc wyjęłam z kieszeni klucze i delikatnie przekręciłam je w drzwiach, tą samą czynność wykonałam już po drugiej stronie. Czułam się nieswojo, coś było nie tak, tylko nie miałam pojęcia co. Zdenerwowana przebrałam się w coś wygodniejszego (klik) i usiadłam przed telewizorem, wcześniej okrywając się kocem. Nie wiem dlaczego ale nagle w mieszkanku zrobiło się lodowato. Po chwili namysłu wybór padł na film pt. "Avengers".  Po półtorej godzinie film się skończył, pomimo wczesnej godziny (19:00) głośno ziewnęłam i energicznym krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Po chwili otworzyłam drzwi i zobaczyłam blondwłosego mężczyznę siedzącego an moim łóżku, odruchowo pisnęłam, a on stanął na równe nogi.

Przypisy:
* Jasiek, chłopak Sarah to nie kolega Kuby (wystąpił w McDonald w 2 rozdziale). Chłopak z prologu.
----
Mam nadzieję, że podobał Wam się ten rozdział - Opinie zostawiajcie w komentarzach. Za wszystkie błędny ortograficzne przepraszam. Następny rozdział wkrótce ! ;)
J.xx


wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 2. "So what ?"

Siedziałam i patrzyłam z nie do wierzeniem na moją mięsożerną przyjaciółkę, jak ona mogła jeść mięso ? Byłam wegetarianką od 10 roku życia, sama o tym zdecydowałam. Muszę przyznać, że byłam dojrzała jak na swój wiek.
-Patrz, idzie Jasiek z Kubą- powiedziała między kęsami. Gdy byli już dość blisko Alex zaprosiła ich do naszego stolika.
-Zabiję Ci... Heeej- powiedziałam do chłopaków i sztucznie się uśmiechnęła, posyłając mordercze spojrzenie przyjaciółce.
-Fran, moglibyśmy pogadać na osobności ?- zapytał Kuba i się zmieszał.
-Ja w sumie muszę odnieść tackę- powiedziała Alex i poszła sobie, Jasiek poszedł w jej ślady pod pretekstem wyjścia do toalety.
-Jeżeli chodzi o wczoraj to nic między nami nie zaszło. W każdym razie nie na serio, byłam pijana. Rozumiesz ?- Zapytałam niepewnie, a on z uśmiechem pokiwał głową.
-Okay, przyjaźnimy się, więc tylko chciałem się upewnić, rozumiesz ?- Zapytała i oboje roześmialiśmy się, przytuliłam się do chłopaka i nagle znikąd nadeszła Alex.
-OOOOO- powiedziała Alex, a my błyskawicznie od siebie odskoczyliśmy.
-To nie to na co wyglądało- odpowiedziałam, a Kuba się zmieszał.
-Szkoda, myślałam, że wreszcie znalazłaś sobie chłopaka i to przyzwoitego- odpowiedziała, a Jasiek gwizdnął porozumiewawczo za naszymi plecami.
-Musze się zbierać, skarbie- powiedział i cmoknął mnie w czoło. Żeby sobie za dużo nie myślał na pożegnanie kopnęłam go w tyłek.
-Jedziemy ? Muszę wziąć proszki, znowu głowa mi nawala.
-A skończyłaś już amory ?- Zapytała złośliwie, po czym pokierowałyśmy się do wyjścia. Cała droga samochodem była krótka, aczkolwiek strasznie męcząca. Z minuty na minutę głowa coraz bardziej mnie bolała, pod koniec jazdy miałam ochotę coś rozpierdolić. Wreszcie dotarłyśmy, z trudem weszłam na 4. piętro- po jakie licho było nam mieszkanie na ostatnim piętrze ? No nic, najważniejsze, że miałam dach nad głową i nie musiałam dzielić domu,a co gorsza pokoju pokoju z moją jędzowatą siostrą. Gdy weszłam do mieszkania wszystkie rzeczy rzuciłam rzeczy pod biurko i ruszyłam do kuchni. Wzięłam 3 tabletki przeciwbólowe, po czym poszłam do pokoju się się przebrać (klik). Wzięłam laptopa i rozłożyłam się na kanapie. Zaczęłam oglądać zdjęcia z imprezy, na większości wyszłam znośnie, włączyłam facebooka, ktoś do mnie napisał. "Hej ;) Masz chwilę?"- Sarah. Grrr, miałam jej dość, ale przez grzeczność odpisałam- "Siema, jasne. O co chodzi ?", odpisałam i już po chwili dostałam odpowiedź. "Jestem w Madrycie z Jasiem, może byśmy gdzieś razem wyskoczyli ? No wiesz, jeżeli masz chłopaka ;)", napisała z wielką satysfakcją. "Tylko napiszę do Kuby", odpisałam i wybrałam numer chłopaka. Odebrał po 4. sygnale.
-Siema. Mam problem, pomożesz ?- zapytałam gdy tylko odebrał.
-Hejka, o co chodzi ?- zapytał z powagą.
-Przyjeżdża Sarah i ona jest z Jaśkiem, rozumiesz. Znasz sytuację. Czy mógłbyś udawać mojego chłopaka ?- zapytałam i po drugiej stornie słuchawki usłyszałam głośne wyplucie picia.
-Że co ? Ale tylko dzisiaj ?- Zapytał, a ja przewróciłam oczami.
-Nie, na czas jak Sarah będzie w mieście. So what ?- Zapytałam, a on zaczął się głośno zastanawiać.
-Hmmm, no nie wiem. Jasne, że tak, wszystko dla mojej małej, najlepszej przyjaciółki- dopowiedział, a ja w odpowiedzi głośno się roześmiałam.
-Ubierz się jakoś porządnie i chodź do mnie, tam wszystko ustalimy. Buziaczki- powiedziałam i rozłączyłam  się. Z satysfakcją napisałam do niej "Jasne, kiedy Ci pasuje?".
----
TADAM ! Oto rozdział drugi ;). Następny wkrótce, opnie zostawiajcie w komentarzach :) !
J.xx

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 1. "Kac"

Rano obudziłam się w sypialni rodziców Marcela w samej bieliźnie z potwornym bólem głowy- "Kac" przeszło mi przez myśl. Szybko wyjęłam bluzkę jego taty i założyłam ją, po czym zeszłam na dół, w kuchni zobaczyłam śmiejąca się Alex.
-Hejka. Masz coś na ból głowy ?- zapytałam ziewając.
-Marcel !- Wrzasnęła, a chłopak błyskawicznie pojawił się w drzwiach.
-Ciszej, na Boga !- powiedziałam na tyle głośno na ile byłam w stanie.
-Masz coś na ból głowy ?- Zapytała i słodko się do niego uśmiechnęła, miałam ochotę się wyrzygać.
-Jasne- powiedział i wyjął pudełko Apapu z szafki, po czym mi je podał.
-Dzięki- powiedziałam cicho i zaczęłam mocować się z pudełkiem.
-Karateka, a z pudełkiem ma problem- Marcel wyjął mi pudełko z rąk i zręcznie wyjął tabletkę, po czym podał mi ją.
-Dwie- powiedziałam, a on ze zdziwioną miną dał mi jeszcze jedną pastylkę. Chwilę później popijałam je wodą, którą wcześniej przygotowałam.
-Kiedy jedziemy ?- Zapytała energicznie Alex, skąd ona po takiej imprezie wzięła tyle energii ?
-Jak znajdę swoje ciuchy- odpowiedziałam i zaczęłam masować dalej bolące skronie.
-Są w pokoju Marcela- odpowiedziała, a ja znudzona poszłam schodami na górę. Na górnym holu spojrzałam na zegarek, godzina 12:30- szybko uwinęli się ze sprzątaniem. Wparowałam do pokoju chłopaka, moje ubrania odnalazłam od razu- leżały złożone na komodzie. Trudno było ich nie zauważyć bo w całym pokoju panował brud- albo po prostu skomplikowany porządek po mojej imprezie urodzinowej. To był najlepszy prezent na urodziny jaki mogłam sobie wymarzyć. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół, gdzie właśnie Alex migdaliła się z Marcelem.
-Eghem, mam się rozpłakać ? to straszne, że się rozstajecie. Cześć Marcel, dzięki za niesamowitą imprezę- powiedziałam głośno, a Alex wzięła jeszcze swoją torbę z krzesła i razem ze mną poszła. Gdy już siedziałyśmy samochodzie Alex głośno westchnęła.
-No pięknie, pierwszy kac w wieku osiemnastu lat. Sarah do Ciebie dzwoniła ?- Zapytała zupełnie zmieniając temat.
-Nie wiem. Pieprzyć ją. Zrezygnowałam dla niej z być może miłości mojego życia, a jak mi się odwdzięczyła ? Teraz są razem, pieprzyć oboje- odpowiedziałam jej i głośno prychnęłam.
-W końcu to również jej urodziny, może ty zadzwonisz ?- Zapytała z nadzieją, ale moje spojrzenie wszystko rozwiało.- Jak dzieci...
-Hamuj się- odpowiedziałam i wytknęłam jej język, proszki chyba zaczęły działać.
-Jak się podobała impreza ?- zapytała i wyszczerzyła do mnie zęby w uśmiechu, szybko odwzajemniłam gest.
-Bardzo, chociaż z przykrością muszę przyznać, że połowy nie pamiętam- odpowiedziałam, a ona wybuchła śmiechem.
-Więc nie pamiętasz jak całowałaś się z Kubą ?- Zapytała, a ja spojrzałam na nią z mieszanką strachu i obrzydzenia.
-Co ? To ma być jakiś głupi żart ? Przystawiałam się do niego ?- Zapytałam z wyczuwalny, strachem w głosie.
-A żeby tylko- odpowiedziała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie powiem, lubię Kubę, a bez przesady. Jest to mój przyjaciel, ale nic poza tym. Chociaż muszę się szczerz przyznać, że już parę razy się przyłapałam   jak nie mogłam zasnąć bo o nim myślałam.
-Wjeżdżamy do KFC ?- Zapytała Alex żywo, zawsze się ożywiała gdy chodziło o jedzenie.
-HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, nie. Nie chce mi się jeść i mam kaca. Chcesz mnie zabić ?- Zapytałam, a ona potwierdziła przerażającym mnie śmiechem.
-Okay, jak chcesz. Ja idę- powiedziała i wyszła z samochodu. Nie chciałam sama siedzieć, więc wyszłam za nią co ona skomentowała jedną, aczkolwiek trafną uwagą "Wiedziałam". Zapowiadał się długi, bardzo długi poranek.
---
Opinie zostawiajcie w komentarzach :).
J.xx



sobota, 20 kwietnia 2013

Prolog

-Zrozum, nie możemy być razem. Mogę ją wyzywać, mogę jej nienawidzić, mogę mieć do niej żal za to co mi zrobiła, ale w dalszym ciągu jest moją siostrą. jest dla mnie czymś więcej niż tylko siostrą. Jest ostatnią osobą, która mi została. Kiedy wszyscy przyjaciele się od Ciebie odwrócą zostanie ci rodzina na, którą zawsze możesz liczyć, a co jeśli jej nie masz ? Jeżeli raz pozwolisz komuś odejść to nie licz, ze wróci- powiedziałam i przepraszająco uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Jest dla Ciebie tak ważna, że możesz przy tym zranić mnie ? Nie boisz się mnie stracić ? Wszystkich wspólnych chwil, wspólnie spędzonych zachodów i wschodów słońca, wszystkich skradzionych pocałunków. Naprawdę chcesz to wszystko stracić ? Nie ufasz mi ? dlaczego wolisz ją, która tak Cię zraniła, ode mnie ?- Zapytał, a ja spoliczkowałam się w duchu. Dlaczego dałam mu nadzieję ? Przecież wiedziałam, że nigdy nie będziemy mogli być razem.
-Jest jeszcze więcej pytań na które nie będę mogła Ci odpowiedzieć. Dalej możemy się spotykać, ale jako przyjaciele. Dla mnie to też będzie trudne, ale zrozum. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Przepraszam- powiedziałam i pobiegłam w stronę przystanku, miałam tyle szczęścia, że akurat był na nim mój autobus. Dlaczego to zrobiłam ? Dlaczego tak poświęciłam się dla kogoś kto wbił mi nóż w plecy ? Dlaczego po prostu nie uciekłam i nie rzuciłam wszystkiego w cholerę ? To była cholernie trudna decyzja, ale miałam nadzieję, że ta decyzja nie będzie błędem, zbyt dużo ich już w swoim życiu popełniłam. Tyle pytań na które muszę znaleźć odpowiedzi, a pierwszym było czy właśnie nie zmarnowałam sobie życia ? Oby ten roku, był lepszy niż poprzedni.

Kukiełki


Frencesa De Milogs Da Silva Junior, albo w skrócie Fran, lat 18. Mieszka w Madrycie, jest wielką fanka Realu Madryt CF, od czasu gdy tata pierwszy raz zabrał ją na mecz (w wieku 7 lat). Jej inspiracją jest Iker Casillas. Należy do tej niewielkiej grupy dziewczyn, która woli pójść na mecz niż na zakupy. Z pozoru nie miła i wywyższająca się, zyskuje dużo na bliższym poznaniu. Jest bardzo delikatna i wrażliwa, chociaż stara się tego nie okazywać. Od dzieciństwa trenuje karate OYAMA, stało się to jej pasją. Jej marzeniem jest zostać dziennikarką sportową.







Sarah De Milogs Da Silva , lat 18. Mieszka na Majorce, siostra bliźniaczka Franceski. Nie podziela jej miłości do sportu, zdecydowanie woli typowo damski sprawy- zakupy, fryzjer czy manicure. Jej marzenie to zostać aktorką, uparcie dąży do swojego celu. Jest zupełnie inna niż siostra- wredna, mściwa i pyskata. 


Alex Castilla, lat 22, zamieszkała w Madrycie. Studentka malarstwa i historii muzyki. Wynajmuje małe, trzypokojowe mieszkanko z przyjaciółką- Franceską. pomimo iż nie dzieli jej pasji do sportu, towarzyszy jej na każdym meczu. Znają się od dzieciństwa i wbrew pozorom są do siebie bardzo podobne z charakteru. Alex również jest miła, uczynna, pomocna i zawsze uśmiechnięta. Jej pasja to jazda konna, którą dzieli wraz z przyjaciółką.



Marcel De Vierra, lat 23, mieszka w Madrycie. Student malarstwa oraz historii sztuki, chłopak Alex. W gimnazjum chodzili razem do szkoły (Fran, Alex, Marcel i Kuba), a później ich drogi znów się zeszły. Jest to chłopak miły i opanowany, do szaleństwa zakochany w Alex i piłce nożnej. Od lat trenuje jazdę figurową na łyżwach, pomimo licznych żartów na jego temat dalej uprawia sport, który sprawi mu radość.

Kuba Del Salle, lat 20, mieszka w Madrycie. Student muzyki oraz jej historii. Jego pasją jest koszykówka o trenuje ją w klubie "Real Madryt FC" i jest naprawdę dobry. Przyjaźni się z Marcelem od dzieciństwa, są nie rozłączni- przyjaźń na całe życie. Czas wolny najchętniej spędza na zewnątrz, grając w koszykówkę. Ma wielki talent muzyczny, a w przyszłości chce zostać piosenkarzem solowym. Niesamowicie gra na gitarze. 

----
Wiem, że strasznie długo zajęło mi zrobienie tego opisu, ale zupełnie nie miałam czasu ;) Mam nadzieję, że się nie gniewacie ! Prolog postaram się dodać jeszcze dziś, a jak nie to jutro !
J.xx



środa, 17 kwietnia 2013

1.

Witajcie !
Na tym blogu będę zamieszczać historię, własnego autorstwa. Od razu biorę się za wygląd, a jutro postaram się dodać opis i zdjęcia bohaterów. Jakakolwiek zbieżność imion i nazwisk oraz zdarzeń jest raczej przypadkowa.
J.xx